24 kwi 2025

WIARA TOLKIENA. DUCHOWA BIOGRAFIA - HOLLY ORDWAY

Trudno jest dziś wyobrazić sobie świat literatury bez opowieści J.R.R. Tolkiena o hobbitach, elfach, czarodziejach, Śródziemiu. Nazwisko Pisarza Stulecia znane jest w każdym zakamarku kuli ziemskiej, a świat Bilbo Bagginsa przedstawiony w Hobbicie czy opowieści spisane w Władcy Pierścieni były popularne na długo przed filmami nakręconymi na ich podstawie. I nie, nie tylko dzieci są fanami jego pióra! Po książki Johna Ronalda Reuela Tolkiena sięgają wszycy, bez względu na wiek, status społeczny, zainteresowania, wykonywany zawód. Sama nie jestem może jakąś niezwykłą fanką gatunku fantasy, ale nie ma to zupełnie wpływu na moją ciekawość w kontekście życia Tolkiena. Uważam, że jego koleje życia są niezwykłe, godne uwagi i warte każdej minuty, by się z nimi zapoznać. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego wyobraźni, intelektu, wrażliwości i lekkiego pióra, a poznając już bliżej jego historię, wiem, że łaska wiary katolickiej, którą w sobie miał, przenikała go na każdej płaszczyźnie, wpływając również na jego twórczość. Holly Ordway, w swojej książce Wiara Tolkiena. Duchowa biografia skupia się głównie właśnie na tym wątku jego życia. 

Holly Ordway, autorka książek, profesor Wiary i Kultury w Instytucie Word on Fire, doktor anglistyki, specjalizująca się w badaniach nad literaturą oraz apologetyką chrześcijańską, z okazji 50. rocznicy śmierci Pisarza Stulecia stworzyła wyjątkową biografię, skupiając się na jego drodze duchowej. 

Już na samym początku książki zaznacza:

"Łatwo jest wyobrazić sobie Tolkiena odzianego w tweed i palącego fajkę, pochylonego nad średniowiecznym manuskryptem, delektującego się kuflem piwa w towarzystwie C.S. Lewisa w pubie „Pod orłem i dzieckiem”, a nawet w mundurze wojskowym w okopach nad Sommą. Aby jednak dopełnić naszej mentalnej galerii obrazów, musimy w niej zawrzeć takie wyobrażenia jak: Tolkien przyjmujący Komunię Świętą, czytający Biblię, klęczący w ławce podczas Mszy Świętej, modlący się z paciorkami różańca w ręku podczas dyżuru obrony przeciwlotniczej lub stojący w kolejce do konfesjonału"

Mówimy zatem o katolickim pisarzu, w pierwszym wrażeniu wiodącym dość monotonne, zwyczajne życie, lecz po zaznajomieniu się z jego historią dzieciństwa, okresu dojrzewania, kształcenia, wychowania, miłości i twórczości, możemy wręcz zafascynować się jak wszechstronnym, wrażliwym i mądrym był człowiekiem. A to wszystko dzięki łasce wiary i Bożej Opatrzności, w której pokładał całą swoją nadzieję.




Warto jednak zaznaczyć, choć dla prawdziwych fanów Tolkiena nie będzie to zaskoczeniem, że nie był on katolikiem od urodzenia. Jego rodzice, Arthur i Mabel, byli anglikanami. Oboje wywodzili się ze środowisk nonkonformistycznych, co oznacza, że ich rodziny były silnie protestanckie w swym rozumieniu chrześcijaństwa. Większość Tolkienów była baptystami, a członkowie rodziny Mabel, Suffieldowie, byli metodystami. Przynależność Arthura i Mabel do Kościoła anglikańskiego z pewnością ułatwiała im awansy zawodowe czy społeczne wśród niewielkiej grupy emigrantów żyjących w Afryce Południowej, gdzie J.R.R. Tolkien przyszedł na świat. Tuż po ślubie Mabel przyjęła jako anglikanka chrzest, czego mąż był świadkiem. Już wtedy dała dowód swej chrześcijańskiej wiary, nie wiedząc, że to dopiero początek jej heroicznych decyzji...

Autorka biografii opisuje małżeństwo Tolkienów jako szczęśliwe, a życie wogodne. Ze względów zdrowotnych małego Johna Ronalda, Mabel musiała wraz z drugim synkiem, Hilarym, wrócić w rodzinne strony. Wszystko miało być chwilowe, przejściowe - jednak już nigdy nie wrócili do Afryki, ani też nie zobaczyli Arthura. Na skutek poważnej choroby zmarł 15 lutego 1896 roku. Mabel Tolkien została więc wdową w wieku zaledwie dwudziestu sześciu lat i z pomocą bliskich starała się swoim synom stworzyć dom w przysiółku Sarehole na obrzeżach Birmingham.




Mabel, pragnąc jak najlepiej wychować swoje dzieci, zdecydowała o konwersji na katolicyzm, co w jej otoczeniu okazało się być prawdziwym heroizmem, o czym miała się wiele razy przekonać, popadając w problemy - chociażby finansowe. Pobierając nauki wiary katolickiej, nie rezygnowała ze swojego postanowienia. Decyzja matki Tolkiena spowodowała jednak rozłam w rodzinie. Bliscy zerwali z nią kontakty, dając tym samym dowód o potępieniu jej życiowych wyborów. I tu muszę przyznać, choć znałam już ten biograficzny wątek Pisarza Stulecia, to kolejny raz czytając o postawie jego mamy, byłam bardzo poruszona. Wiele razy mogła zrezygnować, wrócić do dawnych przekonań, a jednak wybrała drogę, jaką podpowiadało jej serce. Dla mnie, matki dwójki dzieci, to postawa godna podziwu, skłaniająca do refleksji w kontekście wychowania i przekazywania wartości katolickich własnym pociechom, ale też niezłomnego, wiernego trwania w Kościele. 

Tolkien miał zaledwie 8 lat, gdy jego mama przeszła na katolicyzm i 12 (również zaledwie!), gdy zmarła. Trafił on pod opiekę ojca Francisa Morgana, księdza z Oratorium w Birmingham, który poniekąd stał się jego "drugim ojcem". Miał na niego duży wpływ, a sam John Ronald żywił do niego wielką sympatię i szacunek, licząc się z jego zdaniem. Ojciec Francis wprowadził go w całe życie Oratorium w Birmingham, a później, w całej społeczności Oratorium, Tolkien miał wiele wzorów do naśladowania. Nigdy jednak nie zapominał, kto w jego sercu rozpalił katolicką wiarę. Wiele razy wspominał w swoich zapiskach swoją mamę:

"Byłem świadkiem (na wpół świadomie) heroicznych cierpień i przedwczesnej śmierci - w skrajnym ubóstwie - mojej matki, która przyprowadziła mnie do Kościoła".

Przeplatający się wątek Oratorium, którego głównym założycielem był św. Filip Neri, wywoływał u mnie uśmiech na twarzy podczas lektury książki Ordway. To właśnie tam Tolkien poznał i pokochał duchowość filipinów, w której ważnymi elementami są radość, pojednanie, leczenie, przebaczenie. W późniejszych latach nauka płynąca właśnie z tego miejsca w Birmingam i samo wstawiennictwo św. Filipa pomogły pisarzowi otrząsnąć się z traumy wojennej - i pewnie wielu innych bolesnych wspomnień, z którymi musiał się w życiu uporać. Sama też bardzo przepadam za tym Świętym więc tym bardziej miło czytać, że ktoś tak mocno ukochał jego duchowość.





Holly Ordway w arcyciekawy sposób opisuje wszystkie etapy życia Tolkiena, odnosząc się równocześnie do jego duchowej drogi. Czytelnicy mają okazję obserwować jego rozwój, kształtowanie charakteru, przekonań, wartości, którymi się kierował oraz zrozumieć podejmowane decyzje czy wszelkiego rodzaju aktywności zawodowe. Pozwala to dostrzec znaczenie jego życia religijnego na różnych płaszczyznach. Właściwie to nawet trudno to wyodrębnić na życie duchowe, a życie "jakieś inne", bo jego wiara nierozerwalnie splatała się z wszystkim, co robił w swojej codzienności. Dzięki głębokiemu zanurzeniu w podjęty przez autorkę temat widzimy, że Tolkien swoją wiarę wypracował z trudem - doświadczając wielu dramatów. Wczesna śmierć obojga rodziców, zmiana otoczenia, tłumienie uczuć zakochania, gdy opiekun, katolicki kapłan dał mu ultimatum, walka na froncie, trudności społeczne tylko ze względu na wyznawaną religię, pogodzenie się ze skutkami Soboru Watykańskiego II. Wszystko to miało wpływ na kształtowanie jego wrażliwości religijnej i tożsamości.

Jaka zatem była tytułowa Wiara Tolkiena? Sam mówił o sobie "Jestem katolikiem. Pobożnym rzymskim katolikiem". Jego bliscy wypowiadali się o nim podobnie, mówiąc, że żył wiarą odżywczą, mocną, silną, a znaczenie wiary w jego życiu było nie do przecenienia. Mając wyobrażenie o współczesnych ewangelizatorach wprost opowiadających o działaniu Chrystusa w ich życiu z wielkiej sceny pełnej światełek i lamp, w pierwszym odruchu pewnie ciężko byłoby nam nazwać Tolkiena jednym z tak jawnie głoszących o miłości Jezusa, jednak - nie można powiedzieć, że nie dawał wyraźnego, odważnego przykładu i świadectwa swojej wiary. Robił to jako uniwersytecki wykładowca, towarzysz, rozmówca i członek klubu dyskusyjnego Inklingów czy w końcu jako pisarz. Autorka książki doskonale wchodzi w ukryte alegorie i przesłania Tolkiena w jego twórczości odnosząc się chociażby do symbolicznych dat. Jego książki, choć z gatunku fantasy, mówią o świecie stworzonym przez Boga, naświetlając prawdę i zachęcając do praktykowania dobrej moralności tu - w tym prawdziwym, pozaksiążkowym świecie. 

Warto także dodać, że publikacja ta jest bogato ilustrowana fotografiami z różnych etapów życia Pisarza Stulecia, co sprawia, że mamy w rękach prawdziwie kompendium wiedzy! Na pewno miłośnicy Tolkiena będą szczęśliwi, że dzięki zdjęciom będą mogli bliżej poznać nie tylko ukochanego autora ale też osoby towarzyszące mu w jego codzienności.







Wielokrotnie już czytałam na temat wiary Tolkiena - czy to w jakichś przytaczanych jego wypowiedziach, ciekawych wpisach miłośników jego twórczości czy biografii Carpentera - więc wiedziałam, że miała ona znaczący wpływ na jego twórczość i postawę w codzienności, ale nic tak szczegółowego nie wyjaśnia tego zagadnienia jak właśnie ta publikacja. Serdecznie polecam!




SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autor: Holly Ordway
Okładka: miękka
Ilość stron: 624+40
Data premiery: 02.12.2024
Wydawnictwo: Wydawnictwo Esprit

0 komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.