10 sie 2023

Wiktoria Ulma. Opowieść o miłości - MARIA ELŻBIETA SZULIKOWSKA... I NASZA WIZYTA W MARKOWEJ

Podczas naszego rodzinnego wypadu w czerwcu na podkarpacie mieliśmy okazję uczestniczyć w niedzielnej Mszy Świętej w przepięknym Sanktuarium Matki Pięknej Miłości w Polańczyku. Byliśmy zachwyceni tym miejscem, jego historią, przyjemnym wnętrzem, relikwiami świętych, pięknymi figurami, obrazami. Tego dnia, podczas kazania, kapłan odczytywał treść Listu pasterskiego Konferencji Episkopatu Polski, dotyczącego beatyfikacji Czcigodnych Sług Bożych: Józefa i Wiktorii Ulmów i ich siedmiorga dzieci. Traktował on o różnych drogach prowadzących do świętości. W szczególny sposób wyróżnione zostało powołanie skierowane do małżonków i rodziców, gdyż zgodnie z tym, co podkreśla Papież Franciszek: "uświęcenie jest drogą wspólnotową, którą należy pokonywać we dwoje" (Gaudete et exultate, 141). I tu Kościół podaje przykład Józefa i Wiktorii Ulmów, którzy z miłością i oddaniem realizowali swoje powołanie - do samego końca ich ziemskiego życia. Już za miesiąc, 10 września br., zostaną oni wyniesieni do chwały ołtarzy jako męczennicy, którzy wraz z siedmiorgiem dzieci oddali życie ratując rodziny żydowskie w czasie II wojny światowej. Będzie to beatyfikacja jakiej jeszcze nie było w historii Kościoła, bo pierwszy raz zostanie beatyfikowane dziecko jeszcze nienarodzone. Słuchając słów listu, będąc także świeżo po lekturze Wiktoria Ulma. Opowieść o miłości, p. Marii Elżbiety Szulikowskiej, po spojrzeniu na mapę i drogę powrotną do Krakowa, postanowiliśmy odwiedzić Markową. Miejsce, w którym szczęśliwie żyli Ulmowie. Do czasu zbrodni, która nadeszła 24 marca 1944 roku...



Choć książka pani Szulikowskiej wyróżnia w tytule Wiktorię, to jednak możemy dzięki niej poznać dokładniej także Józefa. A był kochającym mężem i tatą - bardzo troszczył się o najbliższych i dbał, by na tyle, ile jest to możliwe w czasie wojny, niczego im nie brakowało. Ciężko pracował na roli, ale też był otwarty na zdobywanie wiedzy i rozwój, o czym świadczą liczne książki, które pozostały po nim jako cenne pamiątki. Starał się odnajdować czas także na przeróżne pasje, szczególnie fotografię. Dzięki temu zamiłowaniu nie tylko uwieczniał piękne, szczęśćliwe chwile rodziny Ulmów - ich przyjaciół, znajomych - ale także mógł dorobić dodatkowe piniądze, by zapewnić najbliższym byt. Robił także zdjęcia na zamówienie, portrety do dokumentów, dzięki czemu był znany na całą okolicę. Inspirował innych mieszkańców Markowej nie tylko swoimi zainteresowaniami, ale ciągłą gotowością do pomocy i służenia cenną radą.

Jego żona, Wiktoria Ulma, z domu Niemczak, była czułą, troskliwą, pracowitą, pokorną, kochającą mamą i żoną. Bardzo dbała o to, by dzieci były wychowywane w duchu katolickim od najmłodszych lat. Była ostoją i oparciem dla swojego męża, a dzieci w jej uścisku zawsze mogłu znaleźć bezpieczne schronienie. Zawsze starała się, by w domu panowała życzliwa, przyjazna, spokojna atmosfera, podkreślając, że rodzina powinna opierać się na wzajemnym szacunku, życzliwości i oddaniu. Takich cech nie zabrakło jej także względem prześladowanych w czasie wojny Żydów, którzy pewnego dnia przyszli do ich domu i poprosili o schronienie.

Józef i Wiktoria pobrali się 7 lipca 1935 roku w kościele pod wezwaniem św. Doroty w Markowej. Zaraz po ślubie Wiktora zaszła w ciążę i tak rodzina z czasem zaczęła się powiększać. Kolejno na świat przyszli: Stasia, Basia, Władziu, Franuś, Antoś i Marysia, a w chwili tragicznej śmierci, któa przyszła 24 marca 1944 roku, Wiktoria była w stanie błogosławionym z kolejnym dzieciątkiem.

Całą historię ich życia można przeczytać w książce więc nie będę wszystkiego tutaj streszczać, natomiast chciałabym zwrócić uwagę na kilka poruszeń, które miałam podczas lektury książki.

Na pewno, skłaniające do namysłu, było podejście Ulmów do małżeństwa, które wyraźnie widać, było ich pierwszym, mocnym powołaniem. W Liście, o którym wspominałam na początku, usłyszałam, że traktowali je jako wspólnotę ludzi darzących się zaufaniem, miłością oraz dążeniem do świętości poprzez wierne wykonywanie swoich codziennych obowiązków. Dokładnie tak też autorka przedstawia Józefa i Wiktorię. Są dla siebie najważniejsi. A przecież tak często w dzisiejszych czasach wkrada się między żonę i męża jakaś rywalizacja, wyliczanie, ile kto dobrego zrobił dla domu, dla rodziny. W domu Ulmów każdy miała swoje zajęcia - Wiktoria wychowywała dzieci i dbała o dom, ciężko pracowała także w ogrodzie, ale nie uważała, że jest to dla niej coś ujmującego. Przecież miała także swoje pasje, zainteresowania, chęć rozwoju, a jednak na tym etapie życia to właśnie macierzyństwo stało się dla niej przygodą, którą całym sercem pokochała i oddawała się temu bez reszty. I tu, pod względem Wiktorii, jako mamy, ujmuje mnie opisany przez autorkę jej sposób bycia - czułość, cierpliwość, łagodność, opanowanie. Na nic nie narzekała, a dzieci nie były dla niej przeszkodą w realizowaniu siebie, a powodem wielkiej radości, motywacji, by w tak trudnych czasach w jakich przyszło im żyć, cieszyć się małymi rzeczami. Na przykład ich radosnym okrzykiem, gdy na boso spacerowali po zroszonej trafie.

Józef jest dla mnie z kolei przykładem mężczyzny, który bardzo inspirował się życiem swojego patrona, św. Józefa. Opiekuńczy, pracowity, dbający o bliskich, mający fach w ręku. Przy wszystkich obowiązkach, jakie miał, starał się choć chwile uwagi poświęcać swoim dzieciom, by czuli się bezpieczni i zaopiekowani. Choćby z tego względu mężczyźni także powinni przeczytać tę książkę.

Patrząc na ich miłość, a raczej codzienność, która zdecydowanie jest Opowieścią o miłości nasze domy powinniśmy także postrzegać jako miejsca, w których miłość Boża przejawia się przez drobne gesty, uczynki względem siebie. Zdecydowanie taka czułość i dobre słowo umacniają więź i pomagają przejść przez trudy dla codziennego.

W książce przeczytamy:

"Mistyka codzienności jaśnieje zawsze tam, gdzie wiara tak opromienia proste czynności dnia, że nabierają one piękna i mocy jako autentyczny szlak do nieba" (s. 113).

W dzisiejszych czasach często szukamy w naszym małżeństwie bardzo wzniosłych, górnolotnych wrażeń. Rzeczy, które sprawią, że choć na moment poczujemy jakąś wyjątkowość. Czekamy na efekt "wow", często niezauważając, że te nasze proste, codzienne chwile są najpiękniejsze. Życie Jóżefa i Wiktorii Ulmów pokazuje, że to, co małe, proste, zwykłe jest najpiękniejsze i właśnie to powinniśmy najbardziej doceniać.

Dodatkowo, bardzo porusza mnie jako kobietę, mamę beatyfikacja dziecka nienarodzonego. Jest to pierwszy taki przypadek w Kościele, gdy na ołtarze wyniesione zostanie także dzieciątko, które nie zdążyło poza brzuchem swojej kochającej mamy zaczerpnąć pierwszego oddechu. Takich przypadków, gdy dzieciątko wcześnie odchodzi do Pana, mamy w swoim kręgu rodziny, znajomych, przyjaciół bardzo wiele. Myślę, że dla mam, które straciły dziecko przedwcześnie, to bardzo ważny moment. Kościół zawsze życiu mówi: tak. I w tym przypadku potwierdza tylko naukę, włączając najmłodsze, jeszcze nienarodzone dziecko Ulmów do beatyfikacji wraz z rodzicami i rodzeństwem, że życie człowieka rozpoczyna się z chwilą jego poczęcia. 

Warto także zwrócić uwagę na narrację występującą w tej publikacji. Czasem miałam wrażenie, jakby autorka była świadkiem wydarzeń, których doświadczyli Ulmowie. Opisuje zdarzenia szczegółowo, tak, aby czytelnik dokładnie mógł sobie wyobrazić jak dana sytuacja mogła wyglądać. Tyczy się to także opisanej zbrodni, która miała miejsce 24 marca 1944r. Zostawiam krótki fragment:

"Dźwięk strzałów o świcie zbudził i postawił na równe nogi mieszkańców Markowej. Mieszał się z nimi krzyk wystraszonych i osieroconych dzieci, których nie miał już kto przytulić ani uspokoić. (...) Wraz z ostatnim strzałem zaległa przeraźliwa cisza, która jeszcze bardziej potęgowała grozę godziny świtu" (s. 171)

Podsumowając, bardzo polecam lekturę książki Wiktoria Ulma. Opowieść o miłości. Warto poznać historię rodziny Ulmów, która już niedługo zostanie wyniesiona na ołtarze. Rodziny, która jest najpiękniejszym obrazem żywej wiary i miłości. Odpowiedzią "tak": na Jego Słowo, nowe życie i pomoc bliźniemu.

"Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" 
(J 15, 13)

Załączam także do tego wpisu zdjęcia z naszej wizyty w Markowej. 


Tam dotarliśmy do Muzeum Polaków Ratujących Żydów, które jest pierwszą w Polsce placówką muzealną w całości zajmującą się tematyką ratowania ludności żydowskiej na okupowanych ziemiach polskich podczas II wojny światowej.

Celem tej instytucji jest pokazanie i upamiętnienie bohaterskich postaw Polaków, którzy w czasie okupacji niemieckiej pomagali Żydom, ryzykując życie swoje i swoich rodzin.






Na miejscu można także kupić książkę Wiktoria Ulma. Opowieść o miłości, p. Matii Elżbiety Szulikowskiej:


Duże wrażenie robi pokój pamiątek związanych z rodziną Ulmów - wiele dokumentów, pism, osobistych przedmiotów, książek. Nawet aparat fotograficzny Józefa.


W Muzeum, kupując książkę, można także poprosić o pieczątkę, która jest pamiątką z tego miejsca:



W poku pamięci jest także bardzo dużo zdjęć, które częściowo znajdziemy również w książce p. Szulikowskiej. Bardzo wzruszyłam się, widząc je na żywo...





Zeszyt Stasi Ulmy, w którym uczyła się pisać:


Książki czytane przez Józefa Ulmę:



Wśród wielu książek w Muzeum możemy znaleźć także Nowy Testament, który Ulmowie posiadali w swoim domu. Pani Maria Elżbieta Szulikowska tak pisze o tym w swojej książce:

"Mądrość płynąca z wiary zawsze pokrzepia ducha. Ulmowie posiadali w domu Nowy Testament i był on używany. Znajdują się tam dwa ważne podkreślone teksty, które rzucają światło na wojenną codzienność i podjęte przez Józefa i Wiktorię decyzje. Pierwszy to przypowieść o miłosiernym Samarytaninie – ten fragment jest podkreślony czerwonym pisakiem. Drugi tekst jest z Ewangelii św. Mateusza: "Albowiem, jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż byście zapłatę mieli za to? Czyliż i celnicy tego nie czynią?" (tekst oryginalny, s. 131). Zatem dokładnie widać, skąd Józef i Wiktoria czerpali wiedzę i na czym budowali swoją wiarę. Prawda zawarta w Ewangelii według św. Jana mówi jasno: „Kto jest z Boga, słów Bożych słucha”, więc małżonkowie byli i do końca pozostali ludźmi "z Boga"" (s. 129).

Przyznam, że widok Biblii, która była własnością Ulmów, bardzo mnie wzruszył. Widać, że Pismo Święte nie było jedynie ozdobą małego, domowego regału, a była ona mocno użytkowana, czytana. Tyle, ile z niej rozumieli, wplatali w swoje życie. I tak właśnie było w przypadku przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie, o której wspomina autorka. Zawsze starali się pomagać bezinteresowanie drugiemu człowiekowi. Podobnie było także w momencie, kiedy do ich drzwi zapukał pewien sędziwy Żyd. Pokorny, pełen obaw, ale i też nadziei. Choć Józef i Wiktoria wiedzieli jakie ryzyko podejmują, po chwili namysłu, pewnie modlitwy, która płynęła z ich serca,  mówią mu "tak". Pani Szulikowska zwraca w swojej książce uwagę na takie samo "tak" zapisane przy tej przypowieści w Biblii. Mówiąc osobie w potrzebie "tak", mówimy to także samemu Bogu.

"Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście"
(Mt 24,40)


Moje ulubione zdjęcie Józefa i Wiktorii Ulmów:



Tu odnalazłam zdjęcie z dniu ślubu Józefa i Wiktorii:





Niedaleko znajdziemy również Skansen Zagrodę - Muzeum Towarzystwa Przyjaciół Markowej. Warto odwiedzić, by poczuć niepowtarzalny klimat tamtych lat, gdzie w każdym jego zakątku zobaczymy część historii naszych przodków. Drewniane chłopskie chałupy, skromne izby, stroje z dawnych lat, pamiątki i dewocjonalia ozdabiające gołe, skromne ściany.








Tutaj też znajdziemy kilka słów o rodzinie Ulmów:


Warto zobaczyć również oddalony zaledwie o kilkaset metrów kościół pod wezwaniem św. Doroty, w którym Wiktoria Ulma była chrzczona. Tu ślubowali sobie z Józefem miłość, wierność i uczciwość małżeńską, a także ich dzieci przyjmowały sakrament chrztu świętego.


Na końcu dotarliśmy do miejsca pochówku rodziny Ulmów, gdzie chociaż przez chwilę mogliśmy ucznić ich pamięć modlitwą.



Modlitwa o beatyfikację Sług Bożych
JÓZEFA I WIKTORII ULMÓW Z DZIEĆMI

Wszechmogący wieczny Boże,
dziękujemy Ci za świadectwo heroicznej miłości
małżonków Józefa i Wiktorii z dziećmi,
którzy oddali swoje życie ratując prześladowanych Żydów.

Niech ich modlitwy oraz przykład
wspierają rodziny w chrześcijańskim życiu
i pomagają wszystkim kroczyć prawdziwą drogą świętości.

Panie, jeśli jest to zgodne z Twoją wolą,
racz łaskawie udzielić mi łaski …, o którą Cię proszę przez ich wstawiennictwo
i zalicz ich do grona Błogosławionych.

Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Chwała Ojcu…



SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autor: Maria Elżbieta Szulikowska
Okładka: miękka
Liczba stron: 216
Data premiery: 2023
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rafael

1 komentarzy

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.