Wspominając dzisiaj palestyńską karmelitankę bosą, św. Marię od Jezusa Ukrzyżowanego (Małą Arabkę), zostawiam tu krótkie streszczenie jej życia, które myślę, zainteresuje wielu z was, by sięgnąć po więcej. Jej życie było przepełnione cierpieniem, ale wciąż uważała, że to za mało. Tak bardzo ukochała Jezusa, że otrzymała mistyczny dar przebicia serca, stygmaty, widzenia. Pokorona, niepiśmienna, sama o sobie mówiąca, "Maleńka Nic"...a jednak pełna odwagi, by pójść za Nim, być z Nim w dialogu. Poznajcie karmelitankę, która zapragnęła wkroczyć w "świat Boga", a swoim życiem i postępowaniem zachęca, by czynić podobnie!
Miriam Baouardy urodziła się 5 stycznia 1846 r. w Abellinie w Galilei. Rodzice należeli do Melchickiego Kościoła Katolickiego i zgodnie z tradycją liturgiczną, została ochrzczona i bierzmowana kilka dni po przyjściu na świat. W 1848r. urodził się jej brat, Boulos. Tego roku też, zatem gdy miała zaledwie trzy lata, została sierotą, a na jej wychowanie zdecydował się bogaty wuj. Bratem zajęła się ciotka - rodzeństwo więc rozdzielono i już nigdy się nie spotkali.
Miriam od dzieciństwa odznaczała się wielką pobożnością. W soboty podejmowała post ku czci Matce Bożej, przeżywała też swoje pierwsze doświadczenia mistyczne. Słyszy głos Boga, który jak przeczytamy w "Listach", mówi do niej:
"Tak przemija wszystko, lecz jeśli oddasz mi swoje serce, pozostanę z tobą na zawsze".
W dwunastym roku życia przynaglano ją do małżeństwa, ale wybroniła się przed nim, składając ślub czystości. Na znak protestu ścięła też włosy, które w tamtej kulturze mają ogromne znaczenie. Spotyka się pogardą, odrzuceniem. Pewnego dnia odwiedza znajomego muzułmanina, któremu chce przekazać listy dla brata, ale ten, wykorzystując okazję, usiłuje nawrócić ją na islam. Gdy odmówiła, deklarując wierność Kościołowi Katolickiemu, ten rzuca się na nią i podcina jej gardło. Uznano ją za martwą i w nocy z 7 na 8 września 1858r. ciało dziewczyny zostaje zawinięte w prześcieradło i porzucone w ciemnej ulicy Aleksandrii.
W biografii świętej, "Maleńka Nic", ks.Francesco Zampini'ego, przeczytamy jak wspominała to wydarzenie:
"Wydawało mi się, że jestem w niebie: zobaczyłam Najświętszą Maryję Pannę, aniołów i świętych, którzy przyjmowali mnie z wielką dobrocią; widziałam też moich rodziców pośród nich. Kontemplowałam wspaniały tron Trójcy Świętej oraz Jezusa Chrystusa, naszego Pana, w Jego ludzkiej postaci. Nie było tam ani słońca, ani lamp, a mimo to wszystko lśniło nieopisaną jasnością. Radowałam się wszystkim tym, co widziałam, gdy nagle ktoś zbliżył się do mnie, by powiedzieć: "Jesteś dziewicą, to prawda, ale twoja księga jeszcze się nie skończyła" (s. 36).
Obudziła się w grocie, w której - jak twierdzi - pielęgnowana była przez Maryję, która podczas opieki miała zapowiedzieć jej, że już nigdy nie zobaczy swojej rodziny, zapowiadając też przyszłe jej losy.
"Będziesz córką św. Józefa, zanim staniesz się córką św. Teresy. Przywdziejesz habit w jednym domu, złożysz śluby w drugim, a umrzesz w trzecim, w Betlejem".
Gdy rana zagoiła się i mogła wyjść z groty, Matka Boża zaprowadziła ją do kościoła św. Katarzyny, wzywając dla niej spowiednika. Opiekunka nic już do niej nie powiedziała i znikła.
Tułaczka i ukrywanie się Marii, by krewni jej nie rozpoznali trwała wiele miesięcy. Nie przyznając się, kim jest, pracowała jako służąca i opiekunka do dzieci u dalszej swojej rodziny. Gdy pewnego dnia, miałą ich odwiedzić ciotka, która z pewnością by ją rozpoznała, przekazała, że jeszcze tego dnia musi wyjechać. Opuściła bogatą rodzinę na rzecz pomocy ubogim, którym poprawiała posłania ze słomy, krzątała się obok nich, pielęgnowała. Gdy odzyskali zdrowie, mimo ich błagań, by została, ona poczuła, że musi szukać innych osób w potrzebie, którym mogłaby okazać swoje miłosierdzie.
W 1865 r. wstąpiła do józefitek. Tam postulantki nazywały ją "Marią Arabką" lub "Małą Arabką". Przełożone, widząc, że Maria doznaje ekstaz i jest stygmatyczką – skierowały ją do karmelu w Pau, do którego wstąpiła razem z bliską jej sercu Matką Weroniką. Zrozumiała, że przepowiednia Matki Bożej właśnie się wypełnia.Tam przyjęła imię Marii od Jezusa Ukrzyżowanego.
Tam była naprawdę cenną "perłą" Karmelu, o czym przeczytamy w biografii:
"Jej obecność była radością dla wspólnoty: Palestynka, pochodząca z ziemi Jezusa i Maryi, w klasztorze karmelitanek w Pirenejach! Zastanawiano się, czy jest może pierwszą zakonnicą pochodzącą z Galilei, która miała zostać córką św. Teresy. Jej uroda - owalna twarz, czarne, błyszczące oczy, oliwkowa cera, wydatne usta - była typowo wschodnia. Uroku dodawała jej spontaniczna radość, szczególny akcent i zewnętrzne przejawy czułości (często by okazać wdzięczność, całowała ręce współsióstr i obejmowała je)" (s. 69).
Swoją radość opisywała także w listach do swoich dawnych współsióstr ze Zgromadzenia Sióstr Świętego Józefa od Objawienia. Latem 1867 roku tak pisała do Matki Baptystyny:
"O, moja Matko, nie potrafię wypowiedzieć szczęścia, tego szczęścia, że mogę być w Karmelu, wydaje mi się, że jestem w raju i myślę: jakże znajdę się w niebie, skoro tutaj jest jakby niebo na ziemi? O, jaka miłość! Nie, to nie jest miłość stworzenia, to jest Bóg".
Ze względu na fakt, że Maria była młodą analfabetką, została przyjęta do Karmelu jako siostra konwerska. Nie mogła zatem uczestniczyć w chóralnym odmawianiu liturgii godzin, miała bardziej elastycznu rozkład dnia, zajmowała się domowymi obowiązkami. Nawet jeśli po czasie siostry chciały przenieść ją do chórzystek, ona była dość oporna na zmianę. Pragnęła być wciąż "małą". "Małą Arabką", "Maleńką Nic".
Zaczął się także czas, kiedy Maria popadała w ekstazy, widzenia. Działo się to nawet w obecności innych współsióstr. Nawiedzał ją także Szatan, co powodowało, że zatracała się w złości, furii, opętaniu. Dopiero relikwia krzyża świętego lub samo słowo "posłuszeństwo" dawały jej nieco ukojenia. W pewien pierwszy piątek Wielkiego Postu z jej słoni i stóp zaczęła sączyć się krew - karmelitanka otrzymała stygmaty. W ogóle cały Wielki Post był dla niej czasem przeżywanym bardzo intensywnie - obfitował bowiem w wiele ekstaz. Nawiedzali ją święci Karmelu tacy jak św. Teresa od Jezusa, św. Jan od Krzyża, a też sam Jezus i Matka Boża. Mimo wielkich swoich cierpień i tak żałowała, że są one tak małe.
W 1870 r. razem z innymi wyjechała do Indii, aby w Mangalore założyć nowy klasztor. Uważano, że będzie to wielkim świadectwem wiary wśród tak ubogiego narodu.
W biografii znajdziemy takie słowa:
"Pierwsze miesiące w Mangalore były dla Małej Arabki idylliczne. Właśnie w tym okresie otrzymała na pozwolenie na powrót do roli siostry konwerski, aby całkowicie poświęcić się pracy w kuchni, w ogrodzie czy w pralni. Listy z tego okresu świadczą o tym, że pracowała za cztery - tak, by wyczerpać się do cna.
Choć była w Indiach, wciąż tęskniła za Pau. W listach do karmelitanek znajdziemy słowa:
"Mówicie mi w liście, moje drogie, najukochańsze Siostry, że nie myślę dużo o Pau; tymczasem, jeśli szukacie mojego serca, to znajdziecie moje ciało w Mangalore, a moje serce w Pau".
Skończyły się także dobre i spokojne czasy dla Marii. Szatan znów zaczął regularnie ją nawiedzać, popadała także w ekstazy. Sama zaczęła nalegać na wyjazd, a przełożeni całkowicie się z tym zgadzali. Na początku nie chcieli jedynie, by było to ponownie Pau lecz w ostateczności, po kilku próbach ulokowania jej gdzie indziej, trafia właśnie tam. W towarzystwie innej karmelitanki, wyrusza z Mangalore 23 września 1872 roku. Był to jej spokojny port.
W Pau spotkała ks. Piotra Estrate, przełożonego sercanów w Betherram, który podjął się kierownictwa duchowego, a po latach został jej biografem. W roku 1875 Maria zaczęła realizować dzieło swych dawnych marzeń: założenie karmelu w Betlejem. Zainicjowała ponadto nowy klasztor w Nazarecie.
"Pan obiecał Marii nadprzyrodzony znak, mający wskazać miejsce przyszłego klasztoru w Betlejem. 11 września, podczas wędrówki z Jerozolimy do Betlejem, Mała Arabka zobaczyła i pokazała innym stado gołębi, któe usiadło na nagim pagórku na zachodzie. Tego samego wieczoru z tarasu domu pielgrzyma wskazała miejsce, które Pan wybrał na miejsce wzniesienia nowego Karmelu. Wzgórek ten jest oddzielony od Groty Narodzenia Pańskiego głęboką doliną i leży wzdłuż działu wodnego między Morzem Śródziemnym a Morzem Martwym" (s. 235).
Choć zakup terenu nie był łatwy - udało się. Rozpoczęła się praca nad budową klasztoru, a prace nadzorowali różni święci, m.in. św. Teresa i św. Katarzyna Aleksandryjska.
W Betlejem, 22 sierpnia 1878 r. przeżyła upadek ze schodów, w trakcie którego złamała lewą rękę. Niosła ona dwa wiaderka wody dla robotników, lecz potknęła się wpadając na skrzynkę pelargonii. Wtedy tak powiedziała do matki przeoryszy:
"Matko, to koniec. To znak do odejścia. Jestem na drodze do nieba, niedługo umrę. Ziści się pragnienie całego mojego życia. Idę do Jezusa" (s. 286).
Niestety w wyniku wypadku, błyskawicznie rozwinęła się gangrena i Miriam zmarła 26 sierpnia 1878 r. w Betlejem. Ciało zmarłej przez wiele godzin zachowało "rajskie piękno". Zgodnie z jej prośbą, wyjęto jej serce i wysłano do Karmelu w Pau.
Św. Jan Paweł II dokonał jej beatyfikacji 13 listopada 1983 r. w Rzymie. Papież Franciszek włączył ją do grona świętych 17 maja 2015 r.
Papież mówił o niej:
"Maria jest owocem tej ziemi. Wszystko w niej mówi nam o Jezusie. A przede wszystkim miejsca, w których żyła: Nazaret, w którego okolicy się urodziła; Betlejem, gdzie dopełniła swojej ofiary; góra Karmel, symbol życia poświęconego samotnej modlitwie, która stała się jej sposobem na życie zakonne. Ale przede wszystkim zbliża nas ona do Kalwarii, ponieważ nigdy nie przestała nieść w swoim życiu krzyża Jezusa, wybierając imię Jezusa Ukrzyżowanego. Błogosławieństwa znajdują w niej swe spełnienie. Widząc ją, wierzymy, że słyszymy, jak Jezus nam mówi: błogosłwieni ubodzy, błogosławieni pokorni, błogosławieni, którzy pragną służyć, błogosłąwieni cisi, błogosławieni, którzy czynią pokój; błogosławieni, którzy są prześladowani. Całej jej życie składa sięna wyjątkową zażyłość z Bogiem, na braterską miłość do innych i na radość, które są w najwyższym stopniu znakami ewangelicznymi" (s. 298)
Aby bliżej poznać św. Małą Arabkę, z serca polecam lekturę biografii Maleńka Nic. Życie i myśli św. Marii Baouardy, Małej Arabki, a także Listy, które stanowią ogromne źródło wiedzy, duże uzupełnienie. Miriam była analfabetką, z trudem potrafiła się podpisać - korespondencję dyktowała współsiostrom, które nie chciały utracić jej słów pełnych Bożej mądrości.
Na koniec zostawiam modlitwę do Ducha Świętego autorstwa św. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego (Małej Arabki), palestyńskiej karmelitanki bosej:
Duchu Święty, natchnij mnie.
Miłości Boga, pochłoń mnie.
Po prawdziwej drodze prowadź mnie,
Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie,
Z Jezusem błogosław mnie.
Od wszelkiego zła,
od wszelkiej iluzji,
Od wszelkiego niebezpieczeństwa
zachowaj mnie.
0 komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.