25 kwi 2023

JAK SKUTECZNIE PRZESTAĆ SIĘ SPIESZYĆ - JOHN MARK COMER

Zdarzyło mi się już wielokrotnie, że dzięki książce, i przede wszystkim Bożym planom, że dana publikacja trafiła w moje ręce w odpowiednim czasie, zmieniłam wiele w moim życiu. Otworzyłam się na nową pasję, podróż, nowego świętego, którego wcześniej nie znałam, nabrałam innego spojrzenia na omawiane zagadnienie, dzięki konkretnym przykładom, świadectwom z życia innych osób. Czasem jest tak, że dana lektura trafia w moje ręce w momencie, kiedy pewnie sama z siebie nie zaczęłabym jej szukać. Pamiętam, że miałam takie odczucia, gdy dostałam propozycję patronatu nad  publikacją Pochwała cierpliwości, Ludovica Frere. Moją pierwszą myślą było: "Och, to nie dla mnie!" - bo wiedziałam, jak ciężko będzie mi się z nią zmierzyć, a raczej z prawdą o mnie samej. Z perspektywy czasu wiem, że właśnie tak miało być i jestem wdzięczna, że trafiła w moje ręce. Całkiem niedawno zareagowałam podobnie, gdy dostałam zapytanie o patronat nad publikacją Jak skutecznie przestać się spieszyć, Johna Marka Comera. Przecież jest tu tyle osób, które pięknie mówią o uważności, a ja wiecznie w biegu, pędzie, kalendarzem wypełnionym terminami. A no właśnie! Bóg nigdy nie mruga! On wie najlepiej, co w danym czasie jest nam potrzebne i podsyła nam pewne pomocne narzędzia do pracy nad sobą - tu i teraz. Tak właśnie odebrałam tą lekturę. Jako pomoc w okiełznaniu tego, z czym może już czasem trudno jest mi sobie poradzić - z pędem codzienności. Czy także potrzebujesz wiedzieć, jak zachować zdrowie emocjonalne i życie duchowe w chaosie wspólczesnego świata? Ta książka jest zatem dla ciebie!


Czy zastanawialiście się kiedyś, ile razy w ciągu dnia wypowiadamy do osób, z którymi przebywamy następujące słowa: "nie mam teraz czasu", "poczekaj chwilę, nie teraz", "może później?", "nie wiem czy zdążę to dzisiaj zrobić", "chyba nie wyrobię się z czasem", "moja doba mogłaby trwać dłużej"? Wielokrotnie, prawda? Pędzimy w codzienności, walcząc z obowiązkami i zadaniami, jakie mamy do wykonania zupełnie zapominając o uważności na to, co obok nas. I oczywiście teraz osoby, które to czytają, mogą poczuć w sobie bunt, niezgodę, bo przecież mają na to wszystko wytłumaczenie. Praca, małe dzieci, zajęcia dodatkowe, przeróżne zobowiązania, kursy. Sama często szukam winy we wszystkim, byle nie w sobie. Zastanawiam się jednak, zwłaszcza po przeczytaniu tej książki, kim się stajemy żyjąc w takim tempie? Czy widok pędzących wszędzie ludzi jest dla nas przyjemny? Czy my sami dobrze się z tym czujemy, że nie mamy chwili na złapianie oddechu? Nie mówiąc już w ogóle o tym, gdzie w tym wszystkim jest czas na spokojną modlitwę, lekturę Słowa, ciszę?

Niedawno na zajęciach w Studium Duchowości Karmelitańskiej jeden z ojców odniósł się do życia w tak szybkim tempie, mówiąc, że bardzo łatwo jest nam chwycić za różaniec np. w drodze na pocztę, na przystanek, jadąc do pracy, a tak trudno jest nam poświęcić tylko jedną minutę na kontemplację czy adorację Najświętszego Sakramentu. Nie krytykował oczywiście modlitwy, która przeplata naszą przestrzeń między różnymi zajęciami, to też ważne, ale chciał właśnie podkreślić jak ciężko jest nam skupić uwagę wyłącznie na Bogu. Tylko On i ja. Tylko On i Jego Słowo. Tak wiele jest rozpraszaczy i bodźców, które wciąż nas od tej osobistej relacji z Nim oddalają.




Książka Jak skutecznie przestać się spieszyć nie ma na celu wywołania u nas poczucia winy lub wstydu - choć oczywiście trudno jest mi powiedzieć, jak zareaguje sumienie danego czytelnika -  ale na pewno wzbudzić pewną refleksję, może i nawet rachunek sumienia, do spraw, które wpływają na nasze tempo życia. Autor nie wymyślił sobie tego tematu przypadkowo. Sam doskonale znał smak pędzenia w codzienności, zaniedbywania bliskich, nerwowości, która pojawiła się w relacjach tylko i wyłącznie ze względu na ciągły brak czasu, by coś wykonać uważniej, lepiej, wolniej, spokojniej. Ciągłe poczucie oddechu na plecach wzbudza w nas frustrację, sprawia, że nas zapał gaśnie, zaczynamy robić coś wyłącznie z obowiązku wywiązania się z danego zadania, tracąc zupełnie przyjemność z tego, co aktualnie robimy. Autor zadał sobie więc pytanie:

"Dlaczego tak bardzo się spieszę, by zostać kimś, kogo nawet nie lubię?" (s. 22)

No właśnie. Dlaczego?

Każdy z nas ma zapewne inną odpowiedź na to pytanie. Inną historię, próby zapanowania nad obecną technologią, by totalnie się w niej nie zatracić, starania, by regularnie dbać o swój odpoczynek. A później znów przychodzi impuls, źle zaplanowany tydzień, dodatkowe obowiązki - i nasze postanowienia wielkiej poprawy lądują w tym samym miejscu. Ciężko porzucić życie w pośpiechu. Są dni, kiedy nam się udaje, a są takie, kiedy znów nie możemy złapać zakrętu. Jak zatem panować nad jakimś umiarem, równowagą?

W książce znajdziemy wiele podpowiedzi, wskazówek, jakim obszarom naszej codzienności powinniśmy przyjrzeć się bliżej. Najważniejsze, by zwracać uwagę na to czy dbamy o chwile ciszy i samotności. Czy mamy taki czas i takie miejsce, które jest naszą odskocznią od wszelkich bodźców, które nas otaczają? Warto zadbać również o czas z najbliższymi w niedzielę, bo przecież jest to szczególny dzień złapania oddechu, wielbienia, Mszy Świętej i modlitwy. Autor poleca także życie w prostocie, minimalizmie, bez otaczania się zbędnymi rzeczami, które będą odciągać naszą uwagę od Boga. Co jest takim rozpraszaczem? W dobie cyfryzacji to na pewno wszelkie ekrany, elektroniczne gadżety, aplikacje, udogodnienia. Warto ustalać sobie pory, limity czasowe na media społecznościowe nie tylko w wyjątkowych okresach roku, jak np. Wielki Post czy Adwent, ale codziennie. Spowalnianie również jest dyscypliną duchową - musimy bardzo się starać by być ponad to hiperżycie, w którym aktualnie tkwimy. Wolniejszy krok, spacer, sumienne zatrzymywanie się tam, gdzie musimy, chociażby znak STOP - wiecie, że to wszystko ma wpływ na tempo, jakie sobie sami nadajemy? Zadziwiające,  jak w ogóle o tym nie myślimy w codzienności.




Na koniec przytoczę słowa Andrew Sullivana, które John Mark Comer cytuje w swojej książce. Pochodzą one z jego manifestu na rzecz ciszy w epoce hałasu:

"Są książki, które trzeba przeczytać, krajobrazy, które trzeba przemierzyć, przyjaciele, z którymi trzeba przebywać; życie, które trzeba w pełni przeżyć. (...) Ta nowa epidemia rozpraszania uwagi jest szczególną słabością naszej cywilizacji. Zagraża ona nie tyle naszym umysłom, które zmieniają się pod wpływem presji, ale naszym duszom. W takim tempie, jeśli ten hałas nie ustąpi, możemy nawet zapomnieć, że w ogóle je mamy" (s. 127)

Przykro byłoby całkiem zapomnieć o dbaniu o własną duszę w pędzie codzienności. O pielęgnowaniu relacji, bez których nasze życie będzie tylko smutną samotnią. O niedzieli, która powinna być dla nas dniem odpoczynku i uwielbienia Boga. Książka Jak skutecznie przestać się spieszyć jest dla mnie kołem ratunkowym, światłem w tunelu, nadzieją na to, że można w swoim życiu coś zmienić, by być bardziej uważnym na to, co tu i teraz. Jest przede wszystkim świadectwem, które potrzebuje każdy z nas! Którego ja bardzo teraz potrzebowałam.

Czy także masz poczucie, że powinieneś spróbować żyć niespiesznie? Jeśli tak, ta publikacja może ci w tym skutecznie pomóc!




SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autor: John Mark Comer
Oprawa: twarda
Ilość stron: 272
Data premiery: 2023
Wydawnictwo: Wydawnictwo Szaron

2 komentarzy

  1. Nie miałam okazji jej czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to książka dla mnie. Zapisuję sobie na listę. Chciałabym nauczyć się nie spieszyć i czuć po prostu spokój.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.