4 sie 2021

WEŹ I SŁUCHAJ. O PIŚMIE, KTÓRE STAJE SIĘ SŁOWEM - ABP GRZEGORZ RYŚ

Wielokrotnie dostaję wiadomości od czytelników mojego bloga z pytaniem, którą Biblię najlepiej jest wybrać? Jakie tłumaczenie jest najlepsze, które najbardziej przyjazne, a może jest takie, którego nie polecam? I ja oczywiście rozumiem, że te rozterki wynikają z pragnienia zrozumienia tekstu Pisma Świętego w jak największym stopniu, każdy chce, aby ta Biblia była taka osobista, piękna, zachęcająca do otworzenia - ja sama także posiadam kilka wydań - ale zawsze powtarzam przyjaźnie, o czym sama staram się pamiętać, że Słowo jest Słowem. Dla Boga nie ma różnicy czy będziemy czytać Biblię w kolorze różowym, niebieskim, czy w konkretnym tłumaczeniu - to, że już mamy chęci i czytamy - to dla Niego wspaniała wiadomość, bo przecież spędzamy wtedy wspólnie czas, budujemy relację. I tu w zasadzie także nie chodzi nawet o to czy my tę Biblię mamy czytać, tylko jak ją czytać. Po co w ogóle karmić się Słowem Bożym? Czego wymaga ode mnie czytanie Pisma Świętego? Jak wygląda nasze życie w świetle Słowa? Odpowiedzi na te pytania proponuje nam abp Grzegorz Ryś w swojej najnowszej książce Weź i słuchaj. O piśmie, które staje się Słowem. To lektura, która zdecydowanie przypomina nam o najważniejszym przesłaniu, o jakim zapewne stale zapominamy. Mianowicie, "jeśli weźmiemy Biblię do ręki, usłyszymy, że jesteśmy bardzo potrzebni, że jesteśmy chciani, że jesteśmy w sposób aktualny teraz stwarzani. Każdy z nas istnieje dlatego, że Bóg go chce w tej chwili" (s. 10).


Moje działania w internecie w pewnym stopniu opierają się na rozważaniach Słowa więc tematyka tej książki szczególnie mnie zainteresowała. I to nie jest absolutnie tak, że skoro podejmuję temat czytania Ewangelii to już nie muszę wiedzieć nic na ten temat. Ja przecież stale się rozwijam, uczę się, jak to robić, szukam inspiracji, otwieram się na Słowo. Jeśli czegoś nie rozumiem, staram się posiłkować komentarzami. A tyle, ile już z niego rozumiem, wcielam w swoje życie. Jak podkreśla abp Ryś, pamiętajmy o tym, że Bóg mówi do nas słowem Biblii, dlatego warto czytać Biblię, żeby Bóg nam przeczytał nasze życie swoim słowem. 

W początkowym podrozdziale zakreśliłam sobie zdania, które dają do myślenia w kontekście samej lektury Biblii.

"Czytanie Pisma Świętego wymaga podwójnego otwarcia. Pierwsze potrzebne otwarcie to otwarcie Pisma. A drugie otwarcie, również potrzebne, to otwarcie umysłu" (s. 16).

Ja dodałabym jeszcze od siebie trzecie otwarcie - otwarcie serca. Jeśli z miłością, skupieniem, zaangażowaniem podejdziemy do lektury Słowa Bożego to z pewnością rozwiniejmy w sobie tę umiejętność. A pomoże nam w tym metoda skrutacji - forma modlitwy polegająca na szukaniu, zgłębianiu Słowa, które dałoby nam życie. To przede wszystkim forma modlitwy, podczas której doświadczamy spotkania z Jezusem. Autor podkreśla w swojej książce, że czasem jednak jest tak, że my czytamy wybrany fragment kilka razy i wciąż nie wiemy, co Bóg do nas mówi. Zderzamy się z milczeniem z Jego strony i co wtedy robić? Modlić się, prosić, aby coś do nas powiedział, aby dał nam znak, za którym mamy iść. 

"Czasami nie ma nowego słowa na ten moment, bo już mamy słowo, które zostało nam zadane, a jeszcze go nie przetrawiliśmy, jeszcze się nim nie modliliśmy. Wróć wtedy do tekstu, który przemówił do ciebie jako ostatni - bo to jest właśnie poddanie się skrutacji, czyli wtedy Bóg jest tym, który cię skrutuje, a nie ty skrutujesz Pismo" (s. 39).

Istotny problem, jaki jeszcze został poruszony odnośnie interpretacji Słowa Bożego to nie zawsze samo rozumienie Pisma; "czasem problemem jest przyjęcie Pisma, które już rozumiem, ale jest mi bardzo trudno je przyjąć” (s. 18) . A jest nam trudno, bo Pismo skierowane jest do nas w związku z grzechami jakie popełniamy.


Poruszył mnie także fragment, gdzie abp Ryś pisze o rozmowie z drugim człowiekiem. Z przykrością stwierdza, że doszliśmy do takiego punktu w naszych wypowiedziach, że nie mamy zdolności słuchania drugiej osoby, bo w dialogu i tak słyszymy tylko siebie, swoje pragnienia, swoje przekonania, swoje racje. Na wypowiedzeniu własnego zdania kończy się tak naprawdę rozmowa, mało tego, jesteśmy przeszczęśliwi, że z dumą wygłosiliśmy... monolog. A Bóg wychodzi do nas ze słowem nawet wtedy, kiedy najzwyczajniej w świecie nie mamy ochoty z nim rozmawiać. 

"To Bóg przełamuje lody, Bóg przełamuje dystans. Jak człowiek ucieka przed Bogiem, to Bóg go ściga swoim słowem, pyta go: "Jak się masz, gdzie jesteś, czemu jesteś smutny"? (s. 45)

Zaczęłam się zastanawiać, jak to jest w naszej codzienności i relacjach z bliskimi. Czy jeśli ktoś ewidentnie pokazuje nam, że nie chce mu się z nami rozmawiać to co robimy? Usuwamy się w kąt i nie przeszkadzamy zgodnie z prośbą, czy może staramy się przełamać dystans? Wyciągnąć rękę, bo nam zależy na tej przyjaźni, znajomości i jesteśmy w stanie opanować naszą dumę i dać jeszcze więcej zainteresowania tej drugiej osobie? Bóg wierzy w rozmowę, Bóg wierzy w dialog. Pan Bóg nam zawierzył i naszej zdolności do miłości.



W książce Weź i słuchaj przeczytamy także wiele wybranych fragmentów z Pisma Świętego oraz rozważań do nich. Poznamy również dokładniej - bardzo dobrze nam z resztą znane - postacie biblijne. O tym, że Noe wybudował Arkę na pewno doskonale wiecie, ale czy zwróciliście uwagę na to jaką ma wartość? Przecież on, mały człowiek, zostały wybrany przez Boga do wielkich rzeczy. "Gdyby Bóg wybierał tylko gigantów, to macie poczucie, że znaleźlibyśmy się w ich gronie?" (s. 48). Albo Kain. Wiemy, że zabił swojego brata - z zazdrości, z patrzenia na bliską osobę w kategorii rywala. Abp Grzegorz Ryś zwraca uwagę na pochodzenie Kaina - szczerzę przyznam, że ja nigdy wcześniej nie zwróćiłam na to uwagi. Mianowicie, w liście Janowym pada takie zdanie: "Nie tak, jak Kain, który pochodził od Złego i zabił swego brata". Był od Złego. Raczywiście przeczytałam ten fragment i jest tam taki komunikat. Sam autor zastanawia się nad tym, bo przecież każdy z nas pochodzi od Boga. Jesteśmy darem Bożym, jesteśmy chciani, Bóg widzi w nas dobro. Co musi się wydarzyć, aby człowiek, będący darem od Boga został opisany jak ten od Złego? "Ostatecznie od początku do końca zawsze chodzi o miłość" (s. 86).

Myślę, że ta książka jest bardzo ważna w dzisiejszych czasach. Czasach, kiedy lubimy wyrażać własne racje, otwarcie mówić swoje zdanie i często nie dopuszczać do siebie zupełnie innych poglądów. "To Słowo wcielone w Jezusie Chrystusie jest głównym bohaterem dziejów zbawienia" (s. 112). Co to oznacza? To Słowo, a nie apostołowie są źródłem mocy od Boga. Jeśli mielibyśmy to przełożyć na naszą codzienność - mamy znać swoje miejsce w szeregu wobec Boga i Słowa Bożego - a nie wobec księży, biskupów, ewangelizatorów, prezbiterów. Oczywiście, nikt nie ma tu na myśli, ani ja, ani autor książki, że do duchownych nie mamy mieć szacunku. Szacunek należy się każdemu jednemu człowiekowi. Jako osoby wierzące, mamy pokładać swoje nadzieje w Jezusie Chrystusie, nie w mądrości drugiego człowieka. Bo każdy człowiek jest omylny, każdy błądzi, szuka, kształtuje swoją relację z Panem Bogiem. Słowo Boga cię czyta. Siła wzrostu jest w Słowie. Słowo Boże nie przemija i jest wyznaniem miłości samego Boga i to jest najważniejszym przesłaniem tej lektury. Amen!

SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autor: Abp Grzegorz Ryś
Okładka: miękka
Ilość stron: 208
Data premiery: lipiec 2021
Wydawnictwo: Wydawnictwo M

1 komentarzy

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.