Pamiętam ten czas z dzieciństwa, gdy przed snem mama czytała mi i mojemu bratu bajki na dobranoc. Mieliśmy nasze ulubione historie, bohaterów, którzy śnili się nam po nocach, opowieści, które pobudzały naszą wyobraźnię. Słuchałam wtedy ukochanego głosu mojej mamy z podziwem i wielkim zainteresowaniem. Jakże piękny był to czas. Wprowadzał wiele spokoju, poczucie bezpieczeństwa i budował również naszą relację. Teraz, gdy jestem już mamą, w dodatku kochającą czytać, staram się wybierać takie lektury dla moich dzieci, które będą wywoływać u nich właśnie takie emocje. W dobie cyfryzacji - tabletów, grających smartfonów - to piękne, gdy dziecko z niecierpliwością wyczekuje momentu, w którym będzie czytać książkę z rodzicem. Widok córki, która usypia podczas czytanej szeptem przeze mnie opowieści jest, co najmniej, rozczulający. Matylda zwykle preferuje książeczki, w których bierze czynny udział - wyszukuje postaci, otwiera okienka, rozwiązuje zagadki - dlatego książka Tututu odkrywa (nie)zwyczajność Anny Świątek pozostanie już dla nas zawsze miłym wspomnieniem. To w końcu pierwsza lektura, przy której czytaniu moja córka usnęła zasłuchana. Nic dziwnego, bo opowieści malują mapę przygód z dzieciństwa, na której Tututu odkrywa wiele (nie)zwykłych skarbów, aż nabiera się ochoty, aby być jej towarzyszem.
W pewnej Dolinie, leżącej gdzieś wśród wzgórz i lasów, znajduje się Dom. Taki przeciętny - z białymi ścianami, czerwonym dachem. Nic szczególnego. Mieszka w nim mała dziewczynka o imieniu Tututu. Rezolutna, ciekawa świata, pomysłowa, odważna i nieco rozmarzona. Tuż nieopodal, bardzo podobny z resztą dom, zamieszkuje jej kolega, Bato. Wierny kompan w zabawie i szalonych pomysłach. Z takim towarzyszem śmiało można wykrzyczeć słowa: Ahoj, przygodo! I pozwolić dać się ponieść niewinnym, uroczym pomysłom dziecięcej wyobraźni.
Tututu odkrywa (nie)zwyczajność składa się siedmiu opowieści. Każda z tych historii wzbudza uśmiech na twarzy. Nasza mała bohaterka musi zmierzyć się z kolejną wyśmienitą ideą na ciekawe spędzenie dnia, zwykle w towarzystwie kolegi zza płotu. Co zrobić, aby włosy Tututu urosły w szybszym tempie? Obciąć, posadzić w ogródku i regularnie podlewać - zgodnie z pomysłem Bato. Czym jest miłość? Czy kochając, możemy być samolubni? W opowiadaniu "Prawdziwa miłość" przeczytasz, jak Dziadek tłumaczy wnuczce, na czym polega prawdziwość tego uczucia. Historia o żuczku pokaże twojemu dziecku, że są sytuacje, do których po prostu musimy dorosnąć. Wakacyjny, deszczowy dzień może także nieść za sobą wiele ciekawych sytuacji - prócz wymyślania rymowanek i zaklęć, aby jednak przestało padać - Tututu przypomniała sobie ciekawy morał powtarzany przez Mamę, że przekupstwo "to zły sposób na dojście do celu i nigdy nie popłaca" (s. 41).
To, co tak bardzo porusza mnie w tej lekturze to naturalność małej dziewczynki, swoboda wyobraźni, smakowanie dzieciństwa, relacja z bliskimi. Autorka pragnie nam przekazać jak bardzo te wszystkie elementy są niezbędne w życiu każdego małego człowieka, aby podarować mu piękny czas najmłodszych lat. Bezpieczny dom, miłość, która przeplata się w każdej historii, rola dorosłych w życiu dziecka i ich reakcje na dziecięcą ciekawość, wyobraźnię i pomysły. Cierpliwość, rozmowa i czas - to największe dary, jakie Dziadek ofiarował w tych opowiadaniach swojej wnuczce. Nigdy nie zbywał jej stanowczym "Nie teraz, jestem bardzo zajęty", tylko życzliwie odpowiadał na każde jej pytanie, naprowadzając ją na wyciągnięcie wniosków. Tego nam, dorosłym, często w naszej codzienności brakuje. Spokoju, wolnego czasu, poświęcenia uwagi. Tak po prostu - z miłości. Bo kocham.
Lektura ta przywołała we mnie wspomnienia z dzieciństwa, kiedy nadąsana na moją mamę oznajmiłam, że się wyprowadzam. Miałam wtedy sześć, może siedem lat. W ręku trzymałam jedynie małą, zabawkową walizkę z przyrządami lekarskimi, które zapewne wtedy uważałam za niezbędne mi do życia. Mój plan oprócz tego, że był oczywiście abstrakcyjny i bardzo niedopracowany, to w tamtej chwili czułam, że jest idealny by samotnie i odważnie podbijać świat. Pamiętam również domki budowane na drzewach, tropy zwierząt śledzone w lesie, zapach łąki, podmuch wiatru. Zamykam oczy i widzę wszystkie pory roku, smakuję ich owoce, słyszę chichot kuzynek, gdy podcinamy sobie wzajemnie włosy. Czytając tę książkę możesz poczuć to samo. Bezkarnie i z radością powrócić do najpiękniejszych momentów swojego dzieciństwa. Na nowo odszukać na swojej mapie życia skarby zakopane wiele lat temu. Jestem pewna, że cierpliwie czekały na takie ponowne ich odkrycie. Bez wątpienia, każdy z nas ma odrobinę z ciekawej świata Tututu.
Książka została również zilustrowana przez samą autorkę. Kredka akwarelowa wydobywa piękne, żywe barwy, które cieszą oko i idealnie odzwierciedlają to, co sobie wyobrażamy podczas czytania opowieści. Twarda oprawa w pastelowych odcieniach, duża i wyraźna czcionka tekstu są jak wisienka na torcie. Takie detale tworzą dzieło, które pragniemy mieć w biblioteczce naszego malucha.
Annę Świątek znam osobiście z licealnej klasy. Patrząc na tę książkę mam ochotę wypowiedzieć słowo: prawdziwość. Trzymam w rękach owoc jej pasji, kawałek myśli, oglądam ilustracje i uśmiecham się szeroko, bo pamiętam jej wiecznie porysowane okładki zeszytów. To piękne uczucie czytać do snu książkę, która jest spełnieniem marzeń mojej koleżanki. Jeszcze wspanialej jest, gdy ukazuje się ona nakładem wydawnictwa, które powstało z ideą tworzenia literatury jeszcze piękniejszej. I taką książkę właśnie ci proponuję. Piękną i bogatą w treść, która swoją zwyczajnością jest po prostu - nadzwyczajna.
"To wszystko mogłoby być zupełnie zwyczajne, ale przecież zwyczajność jest nadzwyczajna! I dlatego wszystko może być bardzo wyjątkowe - jak to w życiu!" (s. 9).
Serdecznie zachęcam(y) do lektury.
SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autor: Anna Świątek
Oprawa: twarda
Ilość stron: 144
Ilość stron: 144
Data wydania: 1 lipca 2020
Wydawnictwo: Wydawnictwo Pactwa
0 komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.