Po lekturze "Picie w zachwycie", Pawła Cwynara, miałam ochotę na więcej. Więcej jego twórczości, więcej historii życia, wywiadów, wypowiedzi. Bardzo chciałam bliżej poznać tego autora, jego duchową przemianę, nawrócenie, które sprawiło, że stał się innym, lepszym człowiekiem. Myślę, że dzięki temu bardziej wrażliwie, refleksyjnie odczułam jego kolejną książkę (właściwie ona była jego debiutem literackim, ale ja czytałam ją w drugiej kolejności), "Wysłuchaj mnie, proszę". Po skończeniu tejże lektury pomyślałam sobie kolejny raz już w moim życiu, że potwierdza się jedna prosta rzecz: Bóg na każdego ma swój plan. I tak, jak po burzy wychodzi słońce, tak w przypadku autora, po zawirowaniach w życiu przyszedł czas na spokój, ukojenie i pasję. A to ostatnie wychodzi mu naprawdę nieźle, bo powieść jest bardzo dobra, pouczająca, skłaniająca do przeanalizowania własnego życia, wyciągnięcia wniosków. Wzloty, upadki, choroba, ból, cierpienie, ale też radość i cierpliwa, łaskawa miłość. Jeśli jesteście gotowi na podróż po emocjach, poznajcie losy Szymona Wysockiego.
Bohaterem książki jest Szymon, głęboko wierzący, skromny i pomimo młodego wieku, mądry życiowo chłopak. Od zawsze czuł opatrzność Boga, z wielu groźnych sytuacji wychodził bez szwanku. Małe cuda, które przeżył, niejednokrotnie ratowały mu życie. Dlaczego akurat on był w szczególnej łasce u Stwórcy? To wiedział jedynie Bóg i posłany przez Niego Anioł Stróż.
Pewnego dnia, podczas gry w siatkówkę, Szymon upadł na kolano. Na początku wydawało się, że to zwykła kontuzja, jednak leczenie nie przynosiło rezultatów. Zgłosił się więc do szpitala w celu dokładniejszych badań. Właściwie tak zaczyna się szpitalna "przygoda" bohatera, który po wielu dniach obserwacji przez lekarzy, ostatecznie trafia na Oddział Onkologiczny.
W szpitalu poznaje wielu chorych. Z niektórymi udaje mu się nawiązać bliższy kontakt, innych wyłącznie obserwuje, jeszcze inni nawet działają mu na nerwy. Każdy zmaga się z tym samym - stresem, bólem, niepewnością, tęsknotą za domem i bliskimi. Spokój i odskocznię od problemów przynoszą mu rozmowy z Andrzejem, byłym gangsterem, który się nawrócił i zaraża go swoją życiową mądrością, doświadczeniem, ale też bezpośredniością (wyczuwam tutaj inspirację życiową ścieżką autora :) Poznaje także Ryśka, podrywacza, który upodobał sobie piękną fotomodelkę, Żanetę, leżącą kilka sal dalej. Koniecznie chce spróbować swoich sił i rozkochać w sobie dziewczynę przez liściki, które chce do niej pisać. Prosi jednak o pomoc Szymona, który oczywiście nie potrafi do końca odmówić nadgorliwemu znajomemu.
Zdarzenia, które miały miejsce w tak zwanym "między czasie", sprawiają, że ostatecznie to Szymon zaczyna korespondować z Żanetą. Z przekazywanych treści wynika, że jest ona dziewczyną mocno przejmującą się klasycznym "co ludzie powiedzą" oraz swoim wyglądem. Wiara w Boga? Kościół? Modlitwa? Nie dla niej takie "rozrywki". Szymon czuje misję nawrócenia dziewczyny, ma nadzieję, że uda mu się przekonać Żanetę do przewartościowania swojego życia, bo jak wiemy "Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na właściwym miejscu" (s. 306). Czy uda mu się wpłynąć na młodą fotomodelkę? Czy uczucie, które zaczęło się między nimi wykluwać może przerodzić się w prawdziwą miłość?
Szymon często chodzi do kaplicy i modli się na różańcu. Dialog z Bogiem jest dla niego bardzo ważny, zwłaszcza w tak trudnych momentach, jak zmierzenie się z chorobą. Gdy dowiaduje się, że jego ukochana ma nowotwór, prosi Stwórcę, aby oszczędził Żanetę w bólach i przeniósł chorobę na niego. Gorliwie prosi o wysłuchanie, ale czy Bóg obarczy go cierpieniem innych, kiedy to zawsze pomagał mu wyjść z trudnych sytuacji bez większych uszkodzeń? Jak wiemy, dla Boga nie ma rzeczy niewykonalnych, czy więc wysłucha prośby Szymona?
Warto jeszcze wspomnieć - dla zaciekawienia - że przy Szymonie od dziecka jest Ola. Jego najbliższa i najserdeczniejsza przyjaciółka, która również wyznaje podobne wartości do jego przekonań. Wiele ich łączy, znają się doskonale. Ola odwiedza go, gdy tylko może i w tym trudnym dla niego okresie stara się przychylić mu nieba, chociażby przynosząc kawałek świeżego ciasta od jego babci. Czy Szymon doceni swoją wieloletnią przyjaciółkę, czy może zauroczenie Żanetą sprawi, że nie zauważy tego, co od zawsze miał blisko?
Prócz bohaterów bardzo istotnym wątkiem w powieści "Wysłuchaj mnie, proszę" jest zawarta wizja piekła. Przejawia się ona w koszmarach sennych Szymona. Autor opisuje kim jest Szatan, czy należy w niego wierzyć? Jak wzbraniać się przed jego działaniem w naszym życiu? Jakie są konsekwencje naszych wyborów?
W powieści znajdziemy wiele pouczających, mądrych przesłań, które na pewno skłonią czytelnika do refleksji. Starałam się zaznaczać, jak najwięcej takich fragmentów, aby co jakiś czas do nich wracać. Autor nie owija w bawełnę, jeśli chodzi o relacje człowieka z Panem. Pisze konkretnie, jak jest, jak ludzie często powierzchownie traktują wiarę w Boga. Przykładowo:
"Mimo, że wszyscy wierzący podążają w tym samym kierunku, to jednak każdy z nich idzie swoją indywidualną drogą. Dlatego nie zawsze na dobre wychodzi im, kiedy jeden przekonuje drugiego do swoim metod radzenia sobie z tym czy innym problemem. Zasady - jak przykazania - są jedne i niezmienne, czy nam się to podoba, czy nie. Nie można przecież dopasowywać przykazań do czyjejś miary, tylko ktoś musi się do nich dostosować. Wszystko jest jasne, jednak ludzie wiją się jak piskorze, szukając więcej luzu" (s.173).
"W dzisiejszym świecie stanie po stronie Boga z góry skazuje człowieka na ośmieszenie. Czasami trudno się do tego przyzwyczaić. Mówisz coś i wiesz, że zaraz oberwiesz za to w gębę" (s. 170).
"Bóg nie jest taki, jaki pan chce, żeby był, ludzie starają się dopasować Boga i wiarę do siebie, żeby było im wygodniej, tylko dlatego, że żyją w grzechu. A skoro Boga by nie było, to i grzechu by nie było. A ja wiem, że Bóg jest" (s. 216).
"Kto dzisiaj wierzy w Boga? Ludzie zacofani? W dzisiejszych czasach dobrze postrzegana jest nowoczesność, wyzwolenie spod jarzma Kościoła, który uciska biedne narody. Ta wszędzie szerząca się korupcja, bogactwo Watykanu, obłudna księży, tajemnice Kościoła" (s. 282).
I chociaż nie znam autora osobiście to po obejrzeniu wielu wywiadów mogę śmiało napisać - taki jest Paweł Cwynar. Konkretny, bezpośredni, potrafi wyłożyć kawę na ławę i śmiało wypowiadać się na wszelkie tematy. Chociaż historia jego życia zawsze będzie się przewijać w wielu rozmowach to ja chciałabym chociaż na moment zapomnieć o tym, że był gangsterem, odsiadywał wyrok w więzieniu przez 15 lat i mówiąc krótko - trochę narozrabiał. Zamykam oczy, wspominam tekst, przesłanie powieści, wracam do zaznaczonych fragmentów w myślach. Widzę dobrego, utalentowanego pisarza, który płynie wśród słów pisanych, czuję pasję i sztukę, lekkość zdań i wyłapuję to, co jest w punkt. Bóg wiedział, że musi mu tę kartkę z Biblii podsunąć do celi, żeby dać światu artyzm jego pióra.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Wielowątkowość, wartka, dynamicznie zmieniająca się akcja, która nie daje do końca pewności, jakie będzie zakończenie tej książki sprawia, że chcemy poznać dalsze losy bohaterów. Dla mnie ogromny plus za umiejętność opisywania relacji z Bogiem w powieści i wiele przesłań, które wciąż są w moich myślach. Zdanie, które najbardziej zapadło mi w pamięci to taki życiowy "szach mat". "Nie wolno ku dobremu iść złą drogą" (s. 300). No bo, co tu dodać, jak wszystko jest jasne.
SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
0 komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.