22 maj 2020

Bezmatek - Mira Marcinów

Jako mała dziewczynka uwielbiałam pisać pamiętniki. Miałam ich kilka. Skrupulatnie opisywałam, co działo się każdego dnia. Nie były to wyłącznie radosne historie, które byłoby mi miło przeczytać po latach. Smutki, żale, rozczarowania złamanego serca poważnego wieku czasów podstawówki. Od dawna wiemy, że papier jest łaskawy, cierpliwy, wyrozumiały. Czysta karta przyjmie wszystko, każdą naszą emocję. Czy można zatem napisać dziennik, pamiętnik z czasu przeżywanej żałoby? Czy można swoimi przemyśleniami i wspomnieniami zacząć oswajać się z odejściem do wieczności naszej bliskiej osoby? Bezmatek Miry Marcinów to zapiski dotyczące zachłannej miłości w relacji matka-córka. Opisanie straty, wywlekając wszystkie swoje skrajne emocje, obnażając się z wszelkiej intymności uczuć tworzą mocną, transową literaturę. Co właściwie oznacza neologizm "bezmatek" użyty w tytule?


Książka traktowana jest jako autobiograficzna, więc autorka napisała o sobie, chociaż (jak przeczytałam w wywiadzie) nie odwzorowała swojego życia jeden do jednego. Poprzez swoje zapiski próbuje przygotować się na śmierć, na to, co niedługo przyjdzie i nie będzie już odwrotu. Na nieuniknione pożegnanie, które na samą myśl paraliżuje, wywołuje panikę i strach. Czy w ogóle można pożegnać się z bliską osobą przed jego śmiercią tak, aby nie czuć później niedosytu? Nie czuć wyrzutów sumienia, że mogliśmy powiedzieć dwa słowa więcej? A może dwa słowa mniej?

Na wstępie książki możemy przeczytać zdanie informujące czytelnika, że "bezmatek" to rodzina pszczela, pozbawiona matki pszczelej. Dokładniejsze zapiski z samego wyjaśnienia tego neologizmu znajdziemy w czwartym rozdziale książki.

"Bezmateczność można zakładać tylko na podstawie zachowania pszczół i odgłosów z ula. Pszczoły wtedy głośną wyją i wysoko podnoszą odwłoki" s. 192.

Zatem, dzieci po utracie matuli są właśnie w takim stadium rozpaczy. Głośnego wycia, emocji szarpiących z tęsknoty, która unosi ich ponad wszystko. Bezmatek sprawił, że córka utraciła tożsamość, niezależność. Raz na zawsze przestała być córką, a jak sama pisze "w tym tylko bywałam naprawdę dobra: w córectwie" s. 206. Teraz czuje się nikim ważnym.

W tej książce piękne jest to, że ta miłość w relacji matka-córka jest zawsze i mimo wszystko. Nie zważa na słabości, nałogi, ułomności. Matkę kocha się za jej przeciętność, ale też niezwykłość. To, co może wydarzyć się miedzy matką a córką jest piękne, ale momentami trudne, nie do wytłumaczenia, bolesne.


Pierwszy raz miałam styczność z twórczością autorki, Miry Marcinów. Spodobał mi się jej warsztat na tyle, że jestem ciekawa innych jej książek. Bezmatek powstał z wielkiej porzeby uwolnienia ogromu emocji, które nie dość, że nazbierały się po utracie rodzicielki to jeszcze między czasie autorka sama została mamą dwójki dzieci. Karmiąc piersią uruchamiała w telefonie tryb samolotowy i zapisywała swoje myśli, goniące słowa i zdania. Jak sama twierdzi, oksytocyna miała wpływ na  powstanie Bezmatka, zatem hormony pomogły autorce uzewnętrznić się i wydobyć wszelkie szarpiące refleksje.

Dla mnie literacko dobrze, a emocjonalnie? Kim jestem, aby oceniać obnażenie się z intymnych emocji po stracie matki? Trochę nucąc, trochę wyliczając, podśpiewując z humorem czarnym jak smoła Mira Marcinów świadomie, z wielkiej wewnętrznej potrzeby daje upust nagromadzonych uczuć, z którymi każdy czytelnik sam musi się zmierzyć. Podejrzewam, że osoby, które utraciły już ukochanego rodzica, z którym mieli przepiękną, bliską relację mogą po przeczytaniu tej książki czuć, że ich rany na nowo krwawią, a każda strona będzie dosypywać do nich odrobinę soli dla bardziej wyrazistego smaku żałoby.


SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autor: Mira Marcinów
Liczna stron: 256
Okładka: twarda
Data premiery: 15.04.2020
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne

0 komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.