Drodzy!
Mogłabym napisać, że nie ma co się tłumaczyć z minionego czasu, liczyć w głowie dni ile mnie tutaj nie było. Mogłabym też obiecywać mocne postanowienie poprawy, ale czy warto się zarzekać, że tym razem mi się uda? Zerkając na datę z ostatniego posta - widzę, że nie było mnie tutaj dwa lata - serio? Pędzący czasie, dlaczego tak uciekasz? Chcący opisywać ile zmieniło się w moim życiu prywatnym przez ten czas, myślę, że powstałby niezły tomik. Co jest dla mnie zaskakujące? Zerkałam na mojego bloga od czasu do czasu, robiąc szybki rekonesans, i były dni kiedy widziałam w statystykach, że wciąż są osoby, które tutaj zaglądają. A może to błądzące dusze internetów? Who knows. Wiem nawet, które posty najczęściej są czytane. Miłe. Myślę, że niektórzy obserwatorzy wiedzą, co u mnie słychać, jeżeli oczywiście śledzą moje konto na Instagramie. Obecnie tam jestem bardziej aktywna, ale o samym Instagramie kilka słów na końcu. Streszczając w kilku zdaniach, za mną piękny ślub, przeprowadzka do Krakowa, wieczny remont, wspaniałe dziewięć miesięcy z dzieciątkiem pod sercem i już teraz - upragniona córeczka, z którą spędzam każdą minutę. Rzec by można śmiało - chwilo trwaj!
Wychowywanie i uczenia życia tak młodej istotki to szalenie trudne wyzwanie. Ale najpiękniejsze, zdecydowanie. Uśmiech zadowolonego dziecka, zwłaszcza po ciężkim dniu, to dla mnie przyjemna nagroda i motywacja. Rodzice uczą, ale dzieci również. Jesteśmy na etapie codziennego szkolenia naszych charakterów, zwłaszcza, gdy przychodzi ten gorszy okres. Skoki rozwojowe, ząbkowanie - wcześniej znałam tylko skoki narciarskie, ewentualnie skoki temperatur. Ząbkowanie? No tak, znajomi wspominali, że nie spali przez tydzień, bo dziecko marudzi. Mierzymy się z codziennością, nie zawsze bajkową, ale zawsze razem. Wspaniałe.
Wspaniale jest znów pisać. Wspominając czasy, kiedy zdecydowałam się założyć bloga, mam wrażenie, że mówię o totalnie innej epoce. Pamiętam jak długo zajęło mi, aby ta strona wyglądała tak, jak wygląda teraz. Ile spędziłam czasu nad wymyślaniem wszystkiego, chociaż wydawałoby się, że przecież to nic specjalnego. Szukałam w internecie pomocy, wskazówek, informacji, podpowiedzi. Jak udoskonalić, ulepszyć, trochę tu "posprzątać", żeby czytelnik miał przyjemniejszy odbiór posta. Wydawać by się mogło, że to nic trudnego. A jednak. Blog absorbuje wiele czasu, nowe obowiązki świeżo upieczonej mamy również. Ale umówmy się, każdy rodzic musi mieć chwilę dla siebie, bo można totalnie oszaleć. Tak więc, jestem tu przede wszystkim DLA SIEBIE.
Blogerki kategoryzuje się na urodowe, modowe, lifestylowe, kulinarne, parentingowe i pewnie wiele innych, o których sama nie wiem. Jeżeli nie wymieniłam Twojej kategorii, to bardzo przepraszam. Zmiana jaką zaobserwowałam prze te dwa lata mojej nieobecności na blogu to z pewnością fakt, że wiele blogerek, które kiedyś tak chętnie odwiedzałam, śledząc ich wpisy, również uciekło od prowadzenia tradycyjnego bloga. Dlaczego? A no właśnie. Zmieniło się na pewno narzędzie, za pomocą którego przekazywane są nasze wpisy. Social media królują. Instagram jest top of the top. Szybkie posty, relacje, live'y, hashtagi, które zaprowadzą Cię tam, gdzie chcesz. Ekspresowo docierasz do swojego odbiorcy, ba! To jest o wiele większe grono odbiorców, niż przy prowadzeniu tradycyjnego bloga. Szybciej, skuteczniej. Świetnie.
Instagram, jak wszystko na świecie, ma swoich zwolenników i przeciwników. Niektórzy, owszem lubią, ale tylko nieśmiało podglądać. Inni czerpią inspiracje - modowe, makijażowe, kulinarne, dekoracyjne. To duży plus tego narzędzia. Osoby nieprzepadające za social media, często przeglądając zdjęcia mogą zapytać, doszukując się głębszego sensu - serio? Serio, tak jak pokazuje Twoje zdjęcie, śpisz na łóżku z jesiennymi liśćmi wśród świec i światełek, z dynią zamiast poduszki i jeszcze przy tym wszystkim potrafisz nie wylać kawy, która też na tym zdjęciu się znajduje? Oj, możnaby się czepiać i doszukiwać. Ale po co? Na tym polegają twórcze i inspirujące zdjęcia. Jeżeli ktoś chce nam pokazać swoje poczucie gustu i estetyki to ja to kupuję. Są oczywiście konta, gdzie niestety świat jest mocno przerysowany. Można niestety popaść w obłęd przeglądając profile osób, mówię tu głównie o kobietach, które pokazują ekskluzywne życie jedynie na pokaz, instamatki w sukienkach z pięknym makijażem i nienaganną fryzurą, relacje z wizyt w SPA, pokazywanie idealnej figury miesiąc po urodzeniu dziecka i wiele innych sytuacji, gdzie jako przeciętny odbiorca zastanawiasz się, gdzie popełniłaś błąd, bo jedyne na co dzisiaj Cię stać to zimna kawa i poplamione dresy. I czy to coś złego? Słuchajcie, wszystko ma swoje granice i jak to mówią, wszystko jest też dla ludzi. Tak naprawdę od nas zależy, gdzie postawimy sobie naszą granicę i sami zadecydujemy czy coś nam się podoba, czy może niekoniecznie. Myślę, że książka "Obsesja piękna" powstała zapewne nie bez przyczyny. Mam ją na celowniku i na pewno po nią sięgnę.
Przed podjęciem decyzji, czy wracać do blogosfery, zadawałam sobie pytanie, co powinnam wybrać po tych dwóch latach przerwy? Tradycyjny blog, czy może rozwijać wyłącznie konto na Instargamie i nadać mu pewną kategorię? Ciężko jest nadać jedną kategorię, ponieważ mam dużo pomysłów. Jest wiele tematów, nie tylko kosmetycznych, które chcę tu poruszać. Wiele razy dostawałam wiadomość na Instagramie, że powinnam wrócić do blogowania. Podawać swoje przepisy na bezglutenowe ciasta, wesprzeć młode mamy karmiące piersią swoich małych alergików, dać znać czy polecam dany kosmetyk, czy może sięgnąć po inny. Wszystkie te komentarze i wiadomości prywatne sprawiły, że potrzeba pisania narodziła się we mnie na nowo. Dziękuję.
Zaczynam prace nad modernizacją mojego bloga. Oczywiście wszystko może chwile potrwać, bo mój wolny czas zależy od małej szefowej o imieniu Matylda. Tematy, jakie się tu pojawią to na pewno:
- kontynuacja beauty postów: recenzje kosmetyków, ulubieńcy i projekt denko,
- wpisy kulinarne: m.in. przepisy na dania dla mam karmiących piersią (zwłaszcza dzieci z alergią i AZS),
- recenzje książek (dla dzieci również),
- D.I.Y - z pomocą uzdolnionego Męża pokażemy jak stworzyć coś z niczego :)
- chętnie dalej będę wspierać mamy walczące o karmienie piersią swoje pociechy - dostawałam wiele wiadomości na IG i FB z prośbą o opowiedzenie o mojej diecie eliminacyjnej, dzięki której kontynuujemy z Matyldą naszą mleczną przygodę,
- i wiele innych :)
Dajcie znać, które tematy chętnie będziecie czytać. Miłego piątku!
Pozdrawiam,
Jagoo
♥♥♥
4 komentarzy
Na instagramie wszystko dzieje się szybciej. Dlatego lepiej się tam pracuje :)
OdpowiedzUsuńPrawda! :)
UsuńOjej, ależ jesteśmy na podobnym etapie w życiu - też wróciłam, dla siebie :) Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie :* Wspieram mocno! Powodzenia :)
UsuńDziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.